1
Oto,
czym literatura jest: naszym spotkaniem przy
herbacie
z romantycznym nieznajomym, który cu-
dem
uszedł spod noży jadaczki języka. Opowiada
2
nam
ze zwichrowaną elegancją, jak przeżył same-
go
siebie, co uczyniło go starszym o język. Zaleca
się,
oznajmiając, że mieszka w dolinie metalowych
3
pierwiosnków,
gdzie szczęka poezji nie ma już do-
stępu.
Jego włosy błyszczą: stos bransoletek splą-
tanych
ze sobą, skołtunionych jedna przez drugą
4
reprezentuje
słowo ułożone na wznak, tak by od-
poczywało.
Istna wieża przeciwieństw, tamburyn
utoczony
ze złota (ale czy wtedy grałby?) na wiel-
*
kiej harmonii zwierząt.
5
Tym
jest literatura: pielęgniarka świata na wznak,
opiekuńcza
przekątna z przekładkami na sutkach.
Spójrz,
jak lampę zagasza o kloszu przedwcześnie
*
przegrzanym,
lampa
zaś
zwie się „Podole”.
6
Oto,
czym literatura jest: elektrowstrząsem i wielkim
zawodzeniem
tych, których on dotknął, których być
może
powinienem nazwać pogorzelcami abstrakcji,
7
ale
Bóg mi na to nie pozwala. Ta metafora przynios-
łaby
pisarzom tylko krzywdę, w efekcie nie odpłaci-
łaby
się żadnemu z nas niczym dobrym. Byłaby zai-
8
ste
dewastującą inwestycją. Jego tłumaczenie (mam
na
myśli tłumaczenie Boże) dociera do mnie powoli,
nieruchawo,
więc On zakleja mi usta, aby mnie pow-
9
ściągnąć:
łyżeczką nafty. Ustawa dezubekizacyjna –
powiada
w piruecie trudnego, wielosylabowego sło-
wa,
a ironiczny uśmiech przejaśnia go na chwilę. Je-
*
go
włosy błyszczą.
15.12.2016
1 comment:
Pisanie wydrąża
się, mówione, morską zielenią,
płonie w zatokach, -
M.
Post a Comment