Monday, April 30, 2012
Jeszcze więcej słów o czułości/AltissimumAbiectum Warszawa
Wieczór krytyczny z Jerzym Beniaminem Zimnym w gdańskiej Oliwie doprowadził do wielu nieoczekiwanych powrotów. Dzięki Jerzemu powrócili Ryszard Bruno-Milczewski i Andrzej Babiński, a także autor Kuli kryształowej, Mieczysław Stanclik i twórca Hamleta i łabędzia, Roman Brandstaetter. Ja swoją wędrówkę rozpocząłem od Krzysztofa Gąsiorowskiego, skończyłem zaś na Bogusławie Kiercu i Dariuszu Dziurzyńskim, autorze wiersza Conciergerie. Dziękuję Jerzemu za tę formułę spotkań krytycznych, za jej doskonałe rozwinięcie, utrwaloną cykliczność - do gdańskich wieczorów jestem już bardzo przywiązany. Kieruję swoje podziękowania na ręce Gabrysi Szubstarskiej, która od samego początku patronuje naszemu projektowi, Dyrekcji Biblioteki Wojewódzkiej i jej Pracownikom. Jesteśmy wdzięczni za głosy w dyskusji - m. in. za pytania Eli Tylendy i Sławka Płatka. Wszystkim składamy podziękowanie za obecność w gmachu filii i wysłuchanie naszego dwugłosu.
____________________________________________________________
W Czterech Pokojach na Wileńskiej razem z Dorotą Ryst rozmawialiśmy o Dormitoriach, AltissimumAbiectum i wierszach najnowszych. Najwięcej - o niezrozumiałości w poezji, dystansie, erudycji, poszukiwaniach, książkach spontanicznych i programowych. Wreszcie o filmach Tarkowskiego, Zwierciadle i Stalkerze. W Turnieju Jednego Wiersza, który miałem przyjemność prowadzić, zwyciężył Hubert Czarnocki wierszem święte światło. Gratuluję i dziękuję wszystkim obecnym: Pawłowi Łęczukowi, Bożenie Kaczorowskiej, Inesie Kruszce, Zbyszkowi, Ani i Isi Milewskim, Arkowi Kwaczkowi, Arkowi Łuszczykowi, Asi Vorbrodt, moim przyjaciołom i studentom. I wielu innym.
Literatki
Zasada minimum wyrażona w idei liniowości doprowadza do zasadniczych przesunięć w obrębie maksymalistycznej teorii znaczenia. Ruch maksymalny, czyli awangarda, przekształca się w dwa skomplikowane ruchy minimalne, tzn. metaawangardę i transawangardę. Doprawdy, nie jesteśmy do tego kierunku ewolucji przemian literackich przyzwyczajeni! Zazwyczaj przecież przejście z awangard pierwszego pokolenia do tzw. drugiej awangardy, czyli wzbogacenie, dokonuje się według zasady minimaksu. Tymczasem w ramach tej propozycji, do wzbogacenia ma dojść poprzez zastosowanie reguły maksyminu.
Pytając o minimum cz. 5: Zakończenie
Monday, April 23, 2012
Fundacja Karpowicza
Czym zatem mógłby być erotejon? Rodzajem erotycznego cechu mającego z homo faber uczynić człowieka witruwiańskiego, czyli ciało dysponujące znaczeniem erotycznym: homo quadratus? Szkołą pisarskiej wprawy budującej z poruszeń ciał dynamizm fabuł? W końcu – propozycją rozwoju metafizyki literackiej dokumentującej kolejne akty transcendencji ciała: począwszy od Eposu o Gilgameszu, skończywszy zaś na Mapie i terytorium Michela Houellebecqu’a? Jeśli bowiem jestem w stanie z poruszającego się ciała uczynić Eneasza, Don Kichota lub Stefana Dedalusa, jestem ciałem poety, erotycznym spełnieniem, wzorem do naśladowania dla innych uczniów erotejonu. Nic już tego nie zmieni.
Cieliste. Erotejony Grzegorza Kwiatkowskiego: wgląd
Sunday, April 22, 2012
Żywotniki
Postanowiliśmy ci o tym opowiedzieć.
Myśleliśmy: słowo ubraniem. Okaże się
sprężyste i sycące. Także dla ciebie.
Byliśmy spokojni, gdy szamerunek pękł.
Tylko dwóch jęknęło: gasną sercorody.
Ktoś cytował Eddę, ktoś w liściu Hávamál
usłyszał płacz rudzika. Dom komediantów:
powiedziałeś drwiąc, a w oku kuśnierza
eksplodował smyczek.
22.04.2012
Krzysztof Schodowski, "Filozof"
Thursday, April 19, 2012
Literatki
Produktywność – jak wyjaśniał Benn – miała przywieść XX-wiecznych Europejczyków ku odnowie wielkiego mitu biologicznego. Należało zatem, aby elita intelektualna doprowadziła do ostatniej i największej w historii myśli regeneracji, opartej na sile i możliwościach rezonowania nihilizmu. Ożywienie miało dokonać się natychmiast – po spirali, nie zaś liniowo, omijając wszystkie ideowe łączniki. Triumf semantyki spiralnej miał stać się triumfem nowych biologicznych awangard. Miał okazać się jednocześnie triumfem dekadenckim, dowodem żywotnych sił formacji schyłkowych i ujawnieniem ich nieoczywistych związków z awangardami. Benn uświadamiał: "Ostatnia sztuczna substancja pragnie wyrazu, przeskakuje wszystkie ideologiczne stadia pośrednie, aby – nago i bezpośrednio – zawładnąć techniką".
Czekając na minimum cz. 4: Gottfried Benn czyli "ciało rozwoziciela piwa"
Monday, April 16, 2012
AltissimumAbiectum Warszawa
Wokół AltissimumAbiectum i wierszy najnowszych.
26 kwietnia 2012, godz. 19.00
"4 Pokoje", ul. Wileńska 19.
Spotkanie poprowadzi Dorota Ryst.
Serdecznie zapraszam.
Saturday, April 14, 2012
Taszlich
Myślę o powracaniu miast, Anno.
O zimnym, alpejskim powietrzu
i zaciekłej dumie arktycznego wyżu.
Mogę zaintonować oresteję.
Jestem gotów odwiązać krtań
od pieśni pełznącego języka.
Ach, chłodna ręko Ateny.
Fleszu naczyń krwionośnych.
Sterownio statków pełnotliwych.
Podnoszę słoik pełen octówek.
Nad rzeką trwa święto
dzienników pokładowych.
14.04.2012
AltissimumAbiectum Ostrołęka
"I tekst rodził się w ferworze rozmowy" – dodaje Karol Samsel. "W pierwszej części obrazy przedłużałem w lirycznym echu. W kolejnej narodził się bolesny dialog, czasami jest to uchylanie jednej maski, aby odkryć drugą". Wymowny jest epilog książki: "Są to listy do człowieka, który był dla mnie rodziną i autorytetem, jednak nasze losy się poplątały i nasz kontakt się urwał" – objaśnia Krzysztof Schodowski. Dla obu artystów AltissimumAbiectum to pewnego rodzaju biografia, zapis wrażliwości dwóch osobowości. A także rozliczenie z przeszłością. "Rozliczamy się razem, na jedno konto" – mówił Karol Samsel. "Dla Krzysztofa i dla mnie to książka ważna i osobista".
Rozliczenie z przeszłością w AltissimumAbiectum
_________________________________________
Gdybym miała określić książkę poetycką AltissimumAbiectum jednym słowem, powiedziałabym, że jest ona męska. Wyczuwam niezwykle silny, męski punkt widzenia świata, męski sposób odczuwania życia i zmagania się z własnymi słabościami. Męski – bynajmniej nie oznacza pozbawiony subtelności i wrażliwości. Zarówno obrazy Krzysztofa Schodowskiego, jak i wiersze Karola Samsela zbudowane są z kruchej i delikatnej materii, ich natura tylko powierzchownie jest szorstka i bez czucia. W tym męskim świecie jest sporo miejsca na nostalgię, sentyment, żal, niepokój, dialog z samym sobą i nie tylko. W wierszach rozmowy są prowadzone z dystansem, męski podmiot liryczny nie nazywa nigdy wprost swoich pragnień.
Krótkotrwałe zniekształcenie rzeczywistości: AltissimumAbiectum
Friday, April 13, 2012
Literatki
Dodajmy, że literacki świat magiczny Michaux jest wyborem najokrutniejszym z możliwych. Co więcej, wyborem o wiele bardziej makabrycznym od decyzji o stworzeniu poezji fantomowej przez Luceberta, inspirowanego przecież flamandzkimi i niderlandzkimi korzeniami holenderskiej poezji awangardowej. O ile bowiem autor Niepiśmiennego imienia zachowywał w perspektywie świata przedstawionego malarską ideę „beelding”, którą co prawda kontestował, ale której nie usuwał, twórca Marszu przez tunel zaświadcza, że nie jest możliwe ani żadne „uplastycznienie” Ja, ani jego „zbrylenie”. Innymi słowy: nie ma żadnych nadziei na triumf „dogmatu wcielenia”, także w tym najwyższym, religijnym sensie. Fantasmagoria Michaux ma służyć przede wszystkim metafizykom – w jak najszybszym pokryciu zażenowania spowodowanego tym, że "zaszyto naszych braci w skóry osłów zaszyto naszych braci w skóry wieprzów i odesłano nam ich żeby pozostali z nami".
Pytając o minimum cz. 3: Henri Michaux czyli "katafalkowate"
Monday, April 9, 2012
Turnikiet
Oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie.
Mt 1,20
odpowiedz józefowi.
zbuduj dla niego dom
na płonącym śniegu
w małej kawiarni
ostades.
powiedz mu
że cierpiałeś
niosąc wiersze
yeatsa na pożar
staremu światu
i jeśli nękać.
to wpierw
człowieka
później
obietnicę.
14–16.03.2012
Sunday, April 8, 2012
Śmiertnik
Spójrz na mnie, prząśniczko.
Wiele rzeczy oświadczę jeszcze
ze smutkiem. Myślę, że rozumiesz
tych, którzy mnie nienawidzą.
Obracają w dłoniach świecidełko
mojego serca. Rozsuwają zastawki,
a z komór wysypują się piszczałki
i bębenek. Na co to komu? – pytają,
gniotąc w rękach wyżłobioną drożynę.
Och, jak żal. Jak niewymownie żal
czarnego denka rozgrzanego
w serdecznym cieple kominka.
A ty słuchaj – kcęć ci skorżyć
krwawą głowę. Nie ma ranka,
prząśniczko, niespienionego
od nocy. Nie ma płaczu,
prząśniczko,
niezmąconego
wystrzałem.
Niedziela Wielkanocna, 8.04.2012
Friday, April 6, 2012
Jeszcze więcej słów o czułości/AltissimumAbiectum
W piątek, 20 kwietnia o godz. 18.00 zapraszam Państwa na dwugłos krytyczny pod tytułem Jeszcze więcej słów o czułości, w którym razem z Jerzym Beniaminem Zimnym wznowimy rozpoczętą w sierpniu 2011 roku rozmowę o literaturze najnowszej, jej panoramie i kierunkach. Podobnie jak w spotkaniu wcześniejszym, punktem wyjścia do dialogu staną się czułość, kruchość i tkliwość - zarówno jako ograniczenia pisarskie, jak i jako literackie axis mundi. Spotkanie odbędzie się w Bibliotece Oliwskiej, ul. Op. Jacka Rybińskiego 9.
Poprzedni dwugłos został zarejestrowany.
________________________________________________
Zapraszam także na wieczór wokół AltissimumAbiectum w Ostrołęce:
12 kwietnia (czwartek), godz. 16.30
Galeria "Ostrołęka", pl. gen. J. Bema 14.
Literatki
To doprawdy zdumiewające zwierzenie. Nakazuje ono czytelnikowi Luceberta na nowo zastanowić się nad sensem misterium w awangardzie. „Bełkocący cień” i „ogłuszające światło” rozsadza bowiem ewangeliczną logikę „nawiedzenia”. Zgodnie ze wzorem ewangelii synoptycznych motyw nawiedzenia musiałby pociągać za sobą motyw daru. Jest to w idei chrześcijańskiej warunek sine qua non – ktoś dzięki nawiedzeniu musi zostać obdarowany: zazwyczaj jest nim ten, kto zostanie nawiedzony (Jair, Elżbieta, teściowa Piotra, w końcu – Łazarz), choć odbiorcą daru bywa także sam nawiedzający (Nikodem). W misteryjno-awangardowym liryku poety „nawiedzenie” staje się tymczasem momentem kolapsu i katastrofy. Nikt nie zostaje tu obdarowany, pojawiają się za to anty-dary. Co więcej, „nawiedzenie” okazuje się błędem mogącym wiele „nawiedzającego” kosztować. Być może życie. Jak zdradza bowiem Lucebert, „światło” go „ogłusza”.
Pytając o minimum cz. 2: Lucebert, czyli "oświecone wody prostoty"
Jętka
Dziś znaleźli Demeter, była poraniona.
Idąc rano alejką, widziałbyś ją. Naga
w sercu Sunset Boulevard: ciało wypowiada
niektóre konstelacje. Rozciąga sen łona,
więc ujrzałbyś Demeter. Zobaczyłbyś smutek
uwięziony w tabletce w nerwowym antrakcie.
Zapewne byś się modlił za to, co zatrute:
za runo i perukę, za czułość i otarcie
i byłbyś poruszony biciem oka w ziemi,
odbiciem oka w wodzie. To przecież kobieta:
źródło suchego wiatru, jętka, mała Penny
Black. Kocha wers eklogi i dystych planety.
Teraz leży w alejce – rozkrwawiona w cieniu:
uprzedza trzask pytania, szepce: ja, Demeter.
6.04.2012
Krzysztof Schodowski, Zmiany
Thursday, April 5, 2012
AltissimumAbiectum Szczecin/Gniezno
23 marca 2012 r. w Galerii Trystero, w ramach projektu Sztuka - Obraz - Słowo dofinansowanego przez Urząd Miasta w Szczecinie, odbyło się spotkanie autorskie Karola Samsela i Krzysztofa Schodowskiego. Za sprawą Cezarego Sikorskiego i Zaułka Wydawniczego Pomyłka ukazała się książka AltissimumAbiectum, w której promocji mogliśmy uczestniczyć. Tłumnie zjechaliśmy do najpiękniejszej secesyjnej kamienicy w Szczecinie, by obejrzeć grafiki, posłuchać recytacji i muzyki. Zespół Kalimba przygotował płytę, która jest dodatkiem do w/w książki. Spotkanie rozpoczęło się emocjonalnie. W czasie przedstawiania bohaterów wieczoru, zapłonęła nagle marynarka autora (niektórzy uznali, że to niezły performans), ten akcent był mocną podstawą do tego, aby przejść dalej.
(Małgorzata Południak, fot. Maria Kuczara)
Karol Samsel należy do bardzo ciekawego grona młodych poetów, przede wszystkim jest z jednej strony klasycystą, z drugiej strony stara się łączyć język nowoczesny, właśnie język internetu, metajęzyk, z tym, co dokonały poprzednie pokolenia literackie. Nie boi się tego, nie ukrywa, chodzi własnymi ścieżkami. A z drugiej strony jest też pracownikiem naukowym na Uniwersytecie Warszawskim, w związku z czym łączy świetną rzecz: naukę ze wspaniałą literaturą. I to mu świetnie wychodzi, o czym mieli okazję się przekonać dzisiaj na spotkaniu gnieźnianie.
(Dawid Jung, fot. Kinga Strzelec)
Relacja z wernisażu Karol Samsel i Krzysztof Schodowski AltissimumAbiectum w Szczecinie
Karol Samsel - poeta milknący Wieczór autorski w Gnieźnie
- strona udostępnia również pełne nagranie spotkania, dyskusja trwa ok. 50 minut
Wednesday, April 4, 2012
Literatki-Szafa 42/2012
Już w perspektywie wyznaczonej przez Pieśni Maldorora i liryk Śpiewam samego siebie ujawnia się dominanta europejskiego ruchu awangardowego. Zarówno Lautréamont, jak i Whitman, niejako inicjują bowiem nowy ruch semiotyczno-symboliczny, który – dla potrzeb tego szkicu – określę mianem „ruchu tekstualizacyjnego”. Pod pojęciem tekstualizacji będę rozumiał ruch nieustannego nawrotu sensu. W jego obrębie skłonny byłbym wyróżnić dwa odmienne sposoby tekstualizowania znaczeń. W ramach pierwszego z nich ideę „nawrotu sensu” należałoby interpretować jako jego „odnowę”, tj. jako działanie stale powtarzające się i ciągle niejednolite. W tym wypadku linie „odwrotu” i „nawrotu” nie pokrywałyby się ze sobą, znaczenie zaś rodziło w nieskończonej kombinacji naznaczania i odznaczania. Ten typ semantyki awangardowej gotów byłbym określić jako zbudowany na spiralnej koncepcji znaczenia.
Drugi sposób tekstualizowania znaczeń należałoby opierać na liniowej koncepcji znaczenia. Zgodnie z ideą „sensu liniowego” „nawrót sensu” należałoby zatem rozumieć jako jego „odbudowę”, czyli jako działanie stale powtarzające się i ciągle jednolite. Postulat tak rozumianej tekstualizacji jest oczywiście idealistyczny w założeniach. Niemniej jednak pełni on w awangardzie funkcję podstawową, modelującą ruch awangardowy jako taki. Liniowa koncepcja znaczenia staje się w tym ujęciu czymś w rodzaju apriorycznego punktu odniesienia, podstawy wszelkich abstrakcji, a więc – modelu idealnego będącego rezerwuarem znaczeń przykładowych, czyli: wzorem egzemplifikacji.
Pytając o minimum cz. 1
Także: Hymny "nawadniania" - awangarda w Europie
Tuesday, April 3, 2012
Keats
Wojciechowi J. Pawłowskiemu
diana rozwiązuje węzełek na piersi.
ścięty platan osuwa się z sykiem
wersu rozprowadzającego tłuszcz
w glinianej soczewce. naprowadź
mnie, boginko krotochwilo,
jak psa węszącego krew.
przyzwij ważkę i kosa,
gdyż wreszcie rodzę
niepokój:
dłonie wyją
znad stoków.
dłonie wyją
przed lustrem.
Hanwell, 3.04.2012 r.
Subscribe to:
Posts (Atom)