Tobie, pełnio życia chcę oddać pełnię opisu.
Nie mam jeszcze naczyń, by przelać jedno
w drugie – nie wylać drugiego na drogę,
by stygło i parowało. I nie wiem, naprawdę
nie wiem, nie wiem tego do dziś, czy mam
sklepić beczkę, czy wysadzić jej dno, czy
wyrzeźbić flakon, czy postawić gliniak
w nietrwałym, przelotnym przedświcie,
w jutrzence różnicy optycznej. Atleta
i schorzenie? Urojony kyliks? Uważnie
patrzyłem na Maków. I wy patrzyliście
na jemiołuszki w tkalni.
Słyszeć wyraźnie płacz anorektyczki
i widzieć ostro ulicę Główną –
to sama Nike, Nike moich rojeń
wiążąca sandał cieniami
waszych rąk.
23.12.2014
No comments:
Post a Comment