nikt z was jeszcze nie rozpaczał.
nie widział obłoku ogolonej
głowy ludzkiej. nawet jeśli
zauważyłeś lirę w ustach
drapieżcy, milcz. nadal ktoś
woła za tobą, wciąż rozsuwa
ekran i rozciąga dysk
horyzontu.
śnieg, przelotny deszcz,
ballady geometrów.
powoli pęka kołyska
archipelagu:
przez dziecko
przesypuje się
kamień
tynk
i powróz.
27.12.2011Krzysztof Schodowski, "Pustka"
2 comments:
Nikt z nas jeszcze nie rozpaczał - to być może prawda, jeśli nie poznało się skrajnej rozpaczy, lęku. Przez dziecko przesypują się jednak straszne rzeczy: skrajne, trudne, ze strefy śmierci. Ekspresyjny, zagadkowy i trudny emocjonalnie wiersz. Jak zwykle:)
Tak, Mario. To trudny wiersz, przez moment było jasno - byłem bliżej Herberta, czytałem "Utwory rozproszone", a teraz znów ciemność - czytam "Quidama" Norwida i językiem Norwida myślę. Trudno mówić o tym wierszu. Może tylko tyle:
kamień - hańba.
tynk - rozkład.
powróz - niewola.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Post a Comment