najukochańszy. na szczytach gór
kończy się właśnie ziemski rok.
przyszedł wreszcie czas, w którym
zrozumiałeś, czym jest smutek
odrzutowców i potworny jęk
odlatującego oddechu. źdźbło,
liście konopne: rozsypują się
i okrwawiają tor tego pędu,
co dopiero serce. widziałam
obłęd w oczach chłopców.
dotykałam u znachora
ich przeciętych mięśni:
gdy ostrożnie wyjąć
wiotczejący język,
z ust wypływał kłąb
rudego powietrza.
16.12.2011Krzysztof Schodowski, "Powroty"
No comments:
Post a Comment