czułem
jak wyzwalam się
od
zbędnego nadmiaru energii
w
którą wyposażyła mnie młodość
Andrzej
Bursa
86
Tak, Panie, strzelałem
węglem (wam przecież strzelać nie
kazano, a ktoś
musiał to w końcu zrobić) i lizałem płomie-
niem. Jak tak
dalej pójdzie, Autodafe z rymowanej
diatry-
by przeciwko wszystkim
i światu przeobrazi się w: wielo-
diatryby: wypełnione
spermacetem po brzegi z wszelkich
brzegów walenie
z cieśniny polskiej gawędy szlacheckiej.
Chorowity kuc siwojabkowity
(tego słowa użył Fredro w
Trzy
po trzy, jeżeli mu się dziwisz). Esofloresowaty Sam-
sel szarojabłkowaty
(tego słowa użył Bóg, zawracając pi-
sarzy i pisarki
z powrotem do pieczar i na wykroty prain-
87
doeuropejszczyzny).
Stoję wyprostowany w ciepłej lisiur-
ce nad spiekłą,
nagą kobietą i liczę matejkiszki na jej roz-
dwojonym łonie. Rozpacz.
Cierpienie. Narastający, hura-
ganowo-lawinowy
strach: nad transcendentaliami porząd-
kowanymi niewielkim rozdrabniaczem do gałęzi ze starej
kowanymi niewielkim rozdrabniaczem do gałęzi ze starej
a nieistniejącej
już firmy „Prowincja noc”. I na co mi był
ten twardy
kartofel dobrego opowiadania, z którym obno-
siłem się w
trakcie żniw na wsi po rozwścieczonych, bez-
zębnych
inteligencjach wypatrujących oczy za czym zgo-
ła innym:
efektownym purée ciepłej nowelki: podgrzanej
88
na kilku
starelkach. Jak mogliście tak, starcy, co za arcy-
nieprzystojność.
Gerejsze-lub-Gerejsze – zgejsze, w dni
potężniejsze i
panny mądrzejsze, i autor Autodafe naraz
go zbliżywszy – tkliwszo-przenikliwszym.
O tak, Panie,
strzelałem
węglem (ktoś musiał nim strzelać, skoro wy
strzelaliście
brylantami) i lizałem płomieniem. Krew na
moich rękach
wystaje wyraziście poza krew płynącą w
moim ciele –
nawet o kilkadziesiąt, kilkaset cali nadciś-
nienia w najmroczniejsze
dni jesieni. A powiadali pew-
ni swego jak
głowy na karku, że – dobry kogut nie tyje.
89
Im więcej kobiet
i dzieci zabije – wypruwałem szeptem:
tak, aby nie słyszeli,
to było silniejsze ode mnie; z białej
jak mleko,
historycznej mgły wyskakuje mała (mniejsza
niż tego się
spodziewałem) wyścigówka palingenezy – i
przejeżdża mnie
na wytartych, a prawdę powiedziawszy,
prawie już
niewidocznych pasach mojego agnostycyzmu.
Ale czy zabija?
Są rzeczy na niebie i na ziemi – są poma-
rańcze z Malty i
owoce apokarpiczno-lizykarpiczne: doj-
rzewające w chalcedonowym
słońcu Nowego Jeruzalem,
ale nie ma
odpowiedniego przepisu kuchennego. Zastyg-
90
liśmy bezradni w
punkcie obróbki termicznej z rozrzuco-
nymi po kuchni
matekianami. Oto, gdzie moim zdaniem
jesteśmy i w
której matni tkwimy. Marzyliśmy o Zamoś-
ciu wszystkich
światów możliwych, ale wylądowaliśmy
w wyrżniętym w
pień Berezweczu – musimy cokolwiek
z tym zrobić, nim
zapadnie zmrok – wszelkiej fantasma-
gorii. Podaj mi
rękę, proszę. „Mocniejsza będzie miłość
co zstąpi na
ziemię”, jak pisał Apollinaire. Strzelałem –
ogniem i nożem.
Gnijącym czarodziejem w bigoteryjną
wróżkę.
Bigoteryjną wróżką – w gnijącego czarodzieja.
- - - - -
- - - - -
- - - - -
86
Naucz się
wybaczać, naprawdę – tylko dla swojego dob-
ra. Na dobry
początek – przebacz brodzie prostaka boko-
brodę zboczeńca.
Ćwiczenie determinacji, owszem – jak
mój poemat,
rozpędzona, upiorna: karuzela: odrzucająca
impetem ze swoich
szerokich krzesełek przypadkowych,
rozawanturowanych
czytelników. Roztłukująca ich o tyl-
ną ścianę
pracującego bez dnia, bez nocy przerwy zamra-
żalnika ciszy. Campo di Fiori – Powrót. Panie, nie mam,
kim kończyć
poematu. Ubohuj, umiłuj. Wielka mi rzecz,
jeden zadzierzysty i natrętnie szeleszczący bęben
boskie-
*
go dofinansowania: na ca-
łe: tam-tamy: budżetówki.
30.08.2018
2 comments:
Gdyby Lautreaumonte dziennik prowadził.
Czekam na nowe doznania.
Wielka szkoda że dopiero dziś wpadłem na ten blog. Po pierwsze ten blog jest prowadzony dobrze,a po drugie dużo osób tu jest.
Post a Comment