Zdzisławowi
Tadeuszowi Łączkowskiemu
81
Na pewno – nie chcesz usłyszeć tego, że mojej spermy używano
między innymi do inseminacji Wandy Karczewskiej. Jeśli: teraz
odpowiem: „nie, nie używano”, i tak nie będę mniej winny. Wy-
powiedzenie i tak wypowlekło znienawidzoną rzeczywistość – i
w rozumieniu Ingardena nawet wyłoniły się nie tylko podstawo-
we warstwy
zdania literackiego – całości znaczeniowych, wyglą-
dów
uschematyzowanych, lecz także – zdanie dotyczące tego, że
nie mógłbym
inseminować Karczewskiej, zwołało do życia: este-
tycznie walentne
jakości. To one – owe uwartościowane pomimo
moich pobożnych
życzeń jakości: rujnują teraz pola, wyobraźnię.
82
Myślisz, że
zboczyłem? Że nawet w tym wypadku: zapomniałem
o maksymie
Norwida: „Odpowiednie dać rzeczy – słowo!”; – nie
do końca, mój
słodki detektywie. Uważam wręcz, że to rozpaczli-
we próby
„odpowiedniego dawania rzeczy słowu” wyprowadziły
mnie tu – gdzie
ulica Pedofilska Autodafe odgięła
się: sprężyście
i swobodnie w
ulicę Inseminacyjną. Perwersja to jedyna – Znana
mi droga –
wiodąca do Wersji. Doświadczałem tego: co najmniej
kilka razy,
mówię więc o tym, co poznałem – co najmniej – częś-
ciowo. Czasami
już brak samej zgody gramatycznej (!!!) starczy,
aby narodziła
się Satanella – taka jak ta z Balu w
operze Tuwima.
83
Dokładnie tak,
mówię w tej chwili o tajemnicy zła i matacko wią-
żę ją z wierszem
Norwida Za wstęp (Ogólniki). To już
nie: liftingi
portu rzecznego:
nieregularne i niestaranne, to solenna już liposuk-
cja wszystkiego
tego, co hanzeatyckie. Inseminacyjna (co różni ją
od Pedofilskiej)
jest na granicy dwóch dzielnic, ma do tego – parę
niezwykle
mrocznych osiedli, których istnienia Pedofilska (cieszą-
ca się przecież
tak bardzo złą sławą) w ogóle by nie podejrzewała.
Przespacerować
się tu: swobodnym lambeth walk, lub
zażartować:
„Jasności,
wzywam Cię, podeprzyj moje ramię, bo umarła Bishop,
umarł Berryman –
i ja też jakoś czuję się niewyraźnie” to – skazać
84
się na śmierć
tylko z własnej głupoty. Nie wolno przy Inseminacyj-
nej uprawiać
czarnej magii (tak jak przy Inseminaryjnej – uprawiać
białej magii).
„Jasności, wzywam Cię. Niech przewiążą się w jedną
struchlałą
Marzannę wszystkie pedofilskie tematy Autodafe”:
to sło-
wa-potężny błąd.
Panie o twarzy Romana Ingardena pozaginany jak
gwiazda na
krzyżu: sporów literackich, bezprzepaskowy Boże – jak-
kolwiek z Książeczką o człowieku na wysokości łona
skutecznie otu-
lającą każde
genitalia bez względu na ich rozmiar. Miałem pachnieć
polskimi
finnegannami: miałem pachnieć podnieceniami – na miarę
słowiańskiego
Joyce’a. Pachnę starością. Z łysiejących wierszy: nie
85
wytrząsnę ani
kosmyka, nawet gdybym w poszukiwaniu straconych
z oczu włosów
miał je dekapitować. „To jest to – że pan teraz idź”.
Moja żona „to
jest to, że pan teraz idź”. Moje pokręcone interpreto-
wanie Logische Untersuchungen „to jest to, że
pan teraz idź” – i to,
że obłudnie
przekonuję siebie, że pomimo wszystko wracam z niez-
nośnie długiego
stypendium w Mongolii „to [właśnie] będzie to, że
pan teraz idź”.
To, że wybuduję wielki, polimentalny most, jednak:
przejeżdżający
obok mnie docenią tylko: obrzydliwe, Zaściankowe
graffiti na jego
filarach, marząc nostalgicznie o upiornych archicza-
sach kładki i
patyka na wodzie: „to jest to”, „to powinno być to, że
*
pan teraz idź”.
Ale nie będzie.
15.03.2019
No comments:
Post a Comment